jazda na rolkach z górki
godz. 17.00 – 19.00 trening na rolkach . godz. 19.30 kolacja. godz. 20.00 – 22.00 gry i wspólne zabawy na rolkach . NIEDZIELA. godz. 8.00 rozruch poranny . godz. 9.00 śniadanie. godz. 10.30 – 13.00 trening na rolkach i zakończenie. godz. 13.00 obiad. Cena zawiera. 12 h zajęć na rolkach z wykwalifikowanymi instruktorami ; 3 noclegi
Agresywna jazda na rolkach polega na wykonywaniu trików i akrobacji na skateparkach i w środowiskach miejskich. Głównym celem rolkarzy tej dyscypliny jest wykonywanie grindów, skoków i ślizgów, w przeciwieństwie do jazdy fitness lub freestyle, które skupiają się na osiąganiu wysokiej prędkość, pokonywaniu długich dystansów lub
Poza tym to mogą być początki problemów z rozcięgnem podeszwowym (płaskostopie temu sprzyja) i ostrogi piętowej - zależy która część dokładnie cię boli. Płaskostopia nie mam, ogólnie to oprócz tego, że prawa stopa jest lekko dłuższa od lewej, to nie widzę rożnicy w budowie. To jest część w której odczuwam ból.
2 – Wyrzeźbiona sylwetka. Poza spalaniem setek kalorii, jazda na rolkach wzmacnia i kształtuje mięśnie . Podczas treningu najintensywniej pracują nogi oraz pośladki, więc w pierwszej kolejności zauważysz zmiany właśnie w dolnej partii ciała. Dzięki rolkom nogi staną się szczuplejsze, bardziej kształtne, a pośladki podniosą
Jazda na rolkach to jeden z przyjemniejszych letnich sportów. Już wiosną, kiedy słońce mocniej przyświeci, możemy skorzystać z tej aktywności fizycznej. To rewelacyjny sposób na spędzenie miło czasu, spotkanie z przyjaciółmi, a także na. odchudzanie!
Site De Rencontre Entierement Gratuit Pour Senior. Inny wymiar turystyki, czyli na rolkach terenowych w Górach Izerskich i Karkonoszach. 0 Opisywana wyprawa miała miejsce w 2015 roku, wtedy też powstała ta skromna relacja. To jedna z moich pierwszych kilkudniowych wypraw na rolkach terenowych. Opis większości tras pozostaje nadal aktualny – w górach czas płynie nieco wolniej niż w miastach. To zachęta i inspiracja dla wszystkich miłośników rolek terenowych do spróbowania swych sił na dłuższych odcinkach, pomimo niedoskonałości w technice jazdy czy konieczności przemieszczania się z nieco większymi plecakami. A zatem przejdźmy do relacji: Rolki terenowe zawsze fascynowały mnie względną swobodą poruszania się po wielu rodzajach nawierzchni. Nie jesteśmy w tym przypadku tak mocno ograniczeni, jak w przypadku tradycyjnych rolek, czy nartorolek, do wybierania tylko najlepszych asfaltów, ale możemy docierać znacznie dalej. Stąd też zrodził się pomysł nieco dłuższej i bardziej wymagającej wyprawy na czterech kółkach i dwóch kijach. Skład osobowy wycieczki prosty – tylko dwóch zapaleńców - mój ojciec i ja. Przejazd miał w dużej mierze charakter testowy, stąd też wybór padł na dobrze już znane z zimowych wypadów na biegówkach okolice Jakuszyc i Harrachova. Niewielkie jak na tereny górskie przewyższenia i możliwość zaplanowania trasy ze względnie dobrą nawierzchnią okazały się strzałem w dziesiątkę - ale po kolei. Pierwszy problem to bagaż podczas kilkudniowego wyjazdu. Z konieczności musiały pojawić się plecaki. Wbrew pozorom jazda ze średniej wielkości plecakiem nie nastręcza bardzo dużych problemów. Testowe kilometry, jeszcze przed wyruszeniem na trasę, pozwoliły nabrać nieco doświadczenia z dodatkowymi kilogramami na plecach. Oczywiście dynamika jazdy nieco na tym cierpi, ale do turystycznego tempa takie ograniczenia są w pełni do zaakceptowania. Polecam spróbować wszystkim, którzy się wahają- wygląda to na trudniejsze niż jest w rzeczywistości. Szykowanie rolek terenowych i pakowanie plecaków w Jakuszycach. Zaraz wyruszymy na trasę. | foto S. Siedziński Jeśli chodzi o sprzęt z kółkami to posłużyły nam, sprawdzone już na wielu kilometrach tras, Skike V07 120. Bardzo prosta konstrukcja i możliwość błyskawicznego zdejmowania i zakładania okazały się zbawienne na wielu odcinkach. Dzień pierwszy, czyli krótka rozgrzewka i znajome klimaty w schronisku Orle. Punktem startowym naszego krótkiego wypadu były Jakuszyce - polska stolica narciarstwa biegowego. Latem to zupełnie inny widok niż w czasie śnieżnej zimy - tam gdzie przebiegają tresy narciarskie w wielu miejscach rośnie trawa po kolana. Spokój jaki panuje w tym miejscy w czasie sobotniego popołudnia to zupełne przeciwieństwo prawdziwego szaleństwa w czasie zimowych imprez, a już tym bardziej Biegu Piastów. Pierwszy etap to niewymagający wielkiego wysiłku przejazd do schroniska Orle, ponieważ godzina startu była już dość późna - 18:00. Asfalt prowadzący do schroniska to kilka kilometrów przyjemnej jazdy- w każdym bądź razie na pompowanych kołach. Na tradycyjnych nartorolkach może to już być większe wyzwanie, ponieważ nawierzchnia nie jest zbyt gładka. Odcinek wydaje się idealny dla osób stawiających pierwsze kroki na terenówkach, a chcących pokonać już jakąś konkretną trasę. Schronisko Orle - spotkanie lata z zimą, nowego ze starym. Rolki terenowe Skike i zabytkowe narty "grzeją się" przy piecu. | foto S. Siedziński Dzień drugi- czyli trochę rolek i trochę wędrowania. Ambitnie ustalona trasa zakładała zrobienie pętli i powrót do tego samego schroniska na noc. Założeniem wyprawy była jednak pewna doza spontaniczności, także cały bagaż powędrował z nami, na wypadek gdyby plany uległy zmianie. Pierwszy etap, z założenia pieszy, prowadził ze schroniska Orle do mostu na Izerze i dalej do Czech. Zejście do rzeki i ostre podejście z drugiej strony to jednak nie tereny do rolkowania. Duże kamienie i mnóstwo korzeni sprawiły, że rolki wylądowały przytroczone do plecaków. Jednak już po przejściu około 3 km i okrążeniu wzgórza Bukovec zaczyna się szuter, którym bez problemu można zjechać do głównego parkingu w Jizerce. Stąd rozchodzi się kilka tras asfaltowych, które są uczęszczane głównie przez rowerzystów. Jedziemy na wprost wybierając trasę, która wygląda najodpowiedniej na rolki- Promenadni Cesta. Asfalt bardzo dobrej jakości wręcz zachęca do nieco szybszej jazdy. W Czechach znajdziemy wiele asfaltowych dróg świetnej jakości. To doskonały wybór na dłuższe wycieczki na Skike z plecakiem. | foto S. Siedziński Po drodze mijamy kilku rowerzystów. Niestety, podczas całej eskapady nie spotkamy żadnego nartorolkarza. Czego innego spodziewaliśmy się po czeskiej ziemi, ale może to w znacznej mierze wynikać z doboru tras - profil większości z nich zawierał jednak dość strome zjazdy i podjazdy, niezbyt lubiane przez amatorów letniej wersji narciarstwa biegowego. Po całkiem przyjemnym początku dotarliśmy do zmiany nawierzchni. Betonowe płyty ułożone w dwóch wąskich rzędach na szerokość samochodu, odgrodzone głęboką trawą. Póki trasa prowadzi po płaskim lub lekko z górki, jedzie się całkiem przyjemnie. Przy większym nachyleniu trzeba uruchomić ręce w 100%, aby wepchnąć się na górę. Wąska ścieżka nie pozwala prawie w ogóle na pracę nóg. Teraz jest właściwy moment do rozważania zakupu modelu z ruchomą piętą i blokadą łożysk ;-) Jazda na rolkach Skike po betonowych płytach nie jest łatwa, szczególnie pod górę. Trasa ma jednak niepowtarzalny urok. | foto S. Siedziński Płyty jednak w końcu ustąpiły, a my dojechaliśmy do głównego odcinka drogi wyłożonego przepięknym asfaltem - punkt oznaczony na mapie jako letni kiosk. Sklepik rzeczywiście jest i nawet otwarty. Krótki postój na uzupełnienie płynów i ruszamy dalej w stronę Smreku. Drogi naprawdę fantastyczne. Szlaki oznaczone na czeskich mapkach jako przystosowane dla niepełnosprawnych witają wyśmienitym asfaltem. Super jedzie się zarówno z góry, jak i pod nią. Kolejne kilometry mijają bardzo szybko, aż do wspinaczki przed samym Smrekiem. Dość mocno nachylony podjazd trawersuje zbocze i trzeba się solidnie namęczyć. Po drodze mija nas jednak grupa kolarzy szosowych pozdrawiając i zagrzewając do walki- oni już mają z górki. Końcem wspinaczki na rolkach jest dla nas odbicie od drogi niebieskiego szlaku pieszego, który niemal w linii prostej zaprowadzi nas praktycznie na sam szczyt. Ostatni odcinek szlaku na Smrk pokonujemy pieszo. Skiki podróżują z nami przytroczone do plecaków. | foto S. Siedzinski Smrek (Smrk 1124m to najwyższy szczyt po czeskiej stronie Gór Izerskich. Dodatkową atrakcją jest wieża widokowa z fantastyczną panoramą okolic. Pomimo nie najlepszej widoczności z łatwością lokalizujemy Jizerkę, w której zaczynaliśmy dzisiejszą trasę. W porównaniu do przebytych do tej pory szlaków, tutaj witają nas prawdziwe tłumy. Duża w tym zasługa kolejki linowej ze Świeradowa Zdroju, która wielu osobom ułatwia „podejście” na tę wysokość. Po szybkim oglądzie sytuacji ruszamy dalej pieszo, znów przekraczając granicę i kierując się do schroniska Na Stogu Izerskim. O dziwo częściowo trasa jest przejezdna na rolkach, co wymaga trochę gimnastyki i mnóstwo uwagi, ale zabawa jest wyśmienita, a miny mijanych piechurów - bezcenne. W schronisku po polskiej stronie tłumy ludzi. Udaje się jednak znaleźć wolny stolik i zasłużony schaboszczak ląduje na talerzu. Potem szybka konsultacja trasy i wybór pada na Drogę Telefoniczną. Aby do niej dotrzeć znów musimy się nieco wrócić w stronę granicy. Droga, kojarzona jako bardzo fajna na rowerze górskim, okazuje się nie do końca przyjazna na rolkach terenowych. Dość luźny szuterek z większymi kamieniami wymaga 100% skupienia. Na szczęście droga cały czas lekko opada, co znacznie ułatwia poruszanie się- nie wyobrażam sobie jazdy po niej w przeciwnym kierunku. Przejazd szutrową drogą telefoniczną na Skike nie należy do najłatwiejszych, ale bez problemu dajemy radę nawet z dużymi plecakami. | foto S. Siedziński Po drodze spotyka nas mała niespodzianka - łapię swoją pierwszą gumę na rolkach terenowych. Szczerze mówiąc po tych kliku sezonach myślałem już, że to praktycznie niemożliwe. Co ciekawsze, z późniejszego łatania okazało się, że do przebicia przyczynił się najzwyczajniejszy kawałek szkła. Na szczęście mamy koła zapasowe, które w kilka minut uzdatniają moje rolki do jazdy. Co prawda przy tej okazji okazuje się, że kółko od rolek Powerslide, które wożę ze sobą od pół roku, zupełnie do Skike nie pasuje z powodu zbyt szerokiej piasty, ale od czego jest ojciec i jego zapasy ;-) Z Drogi Telefonicznej docieramy w końcu do asfaltu na Polanie Izerskiej. Stąd już tylko przyjemny zjazd do Chatki Górzystów na krótki odpoczynek i ruszamy dalej w kierunku Orle. Wiemy już, że nasz plan się powiedzie i zdążymy przed zmrokiem. Ten kawałek drogi to szutry, miejscami z większymi kamieniami, wystającymi z dość dobrze ubitej drogi. Ogólnie przejezdna, ale rozpraszać się zbytnio nie można. Droga wiedzie przez fantastyczne torfowiska, które zimą przy silnym wietrze zamieniają się w śnieżną pustynię- co prawda skromnego formatu, ale podczas zawiei i tutaj można zgubić drogę. Schronisko Orle wita nas jak zwykle gościnnie. Pokonane w tym dniu kilometry (w sumie ok. 36) dają o sobie znać. Pomimo rekreacyjnego tempa, wysoka temperatura i plecaki doskonale wyciągnęły z nas całą energię. Wieczorem tylko szybkie łatanie dętki i ustalenie wstępnego planu na następny dzień. Dzień trzeci – czyli „to nie jest mój dzień” Dzień rozpoczynamy od pożywnego śniadania na świeżym powietrzu przed schroniskiem. I tu dopada mnie pierwszy sygnał, że to nie mój dzień. Przyplątana osa trafia mnie prosto w ramię, co skutecznie psuje mi humor na pierwszą część dnia. Na szczęście pięknie świecące słońce i pierwsze odepchnięcia na Skike szybko zmieniają nastawienie do dalszej podróży. Spod schroniska wyruszamy w kierunku na Jakuszyce drogą asfaltową. Po solidnej rozgrzewce na podjeździe docieramy do skrzyżowania pod Działem Izerskim i wybieramy zielony szlak w stronę granicy. Początkowo trudny szuter zmienia się w masę wystających, dużych kamieni, które praktycznie uniemożliwiają dalszą jazdę - musimy się wycofać. Na rolki terenowe zdecydowanie nie polecam. Odwrót asfaltem w kierunku Jakuszyc staje się koniecznością. Postanawiamy zjechać do Harrachova najkrótszą drogą, czyli szosą. Pobocze robi się komfortowo szerokie jedynie w okolicy przejścia granicznego. Poza tym to bardzo wąski pas asfaltu, z rowem odwadniającym po jednej stronie i szosą zaraz za białą linią. Z braku innych dróg ta jednak nie jest najgorsza. Jest to sam zjazd, więc kilometry szybko mijają i po niedługim czasie jesteśmy na miejscu. W samym Harrachovie oczywiście nie odbyło się bez odwiedzenia sklepu sportowego. Asortyment jednak nieszczególny, nartorolki tylko sportowe i to też w niedużej ilości. Za to wciąż dużo sprzętu narciarskiego. Centrum jak zawsze pełne ludzi i tętniące życiem. W takich okolicznościach robimy przerwę w okolicy dworca autobusowego. Tutaj po raz drugi dostaję sygnał, że to nie do końca mój dzień. Podczas zakładania plecaka kolejna osa bierze mnie na cel- tym razem na barku- ogólnie nie polecam, szczególnie jeśli ma się perspektywę spędzenia całego dnia z dość ciężkim plecakiem. Plan na dziś zakładał, że dotrzemy do położonego nad Harrachovem Wodospadu Mumlavsky. Początek asfaltowej drogi i napotkane tam nieprzebrane rzesze turystów skutecznie zniechęcają nas jednak do lawirowania z kijami między kolejnymi turystami. Wpadamy zatem na jakże kuszący pomysł szybkiego i „bezwysiłkowego” zdobycia niezłej wysokości. Zjeżdżamy do centrum i już po chwili siedzimy w wygodnych krzesełkach, które zawiozą nas na Certovą Horę (1012m Obsługa wyciąga trochę zdziwiona i zaskoczona naszym sprzętem pyta co chcemy tu robić i z pewną obawą sugeruje, że zjeżdżanie po stokach w lecie jest surowo zabronione- no ale przecież aż tak terenowi to my nie jesteśmy. Siedząc rozparci na wygodnym krześle leniwie mijamy słynną skocznię mamucią. W lecie jej stan wygląda na opłakany, jednak zimą musi prezentować się wspaniale. Patrząc skąd wybijają się skoczkowie dochodzę do wniosku, że należałoby trochę zmienić definicję sportów ekstremalnych i zdecydowanie loty narciarskie powinny się do nich zaliczać. Po szybkim ubraniu rolek na szczycie rozpoczynamy zjazd niebieskim szlakiem w kierunku miejscowości Studenov. Początek z jednym drobnym upadkiem w trawie całkiem udany. Dobrze ubita ziemia z nielicznymi kamieniami sprzyja zjazdom. Zaraz po zejściu z wyciągu trafiamy na szeroki odcinek, który w zimie jest nartostradą. | foto S. Siedziński Ten odcinek szlaku nie jest zbyt prosty, ale możliwy do przejechania. Zjazd na samym końcu z kamieniami wymaga jednak chwilowego spieszenia. Za miejscowością Studenov kontynuujemy niebieski szlak. Zagrodzona droga asfaltowa to idealne miejsce na rolki terenowe. Całość biegnie w lesie, gdzie można cieszyć się chłodem nawet w upalny dzień. Podążając na wschód napotykamy po drodze parę solidnych podjazdów, które wyciskają z nas siódme poty. W takich okolicznościach przyrody, już dosyć zmęczeni docieramy do skrzyżowania Rucicky. Od tego punktu według naszych oczekiwań miało być już tylko lepiej- tzn. w większości w dół. Oczekiwania lubią się jednak rozmijać z rzeczywistością. Na tym rozwidleniu przesiadamy się na zielony szlak sunący w dół w kierunku Harrahova, aby skręcić w pierwsze rozwidlenie w prawo- Kladova Cesta, trasa która okrąża szczyt Plesivec i pozwoli nam znaleźć się nad Mumlavom. Przed wjazdem na asfalt robotnicy dosłownie ściągają oznaczenie o świeżym asfalcie i bezwzględnym zakazie ruchu. Z pozoru nic lepszego nie mogło nam się trafić. Jednak ponad 30-sto stopniowe upały mogą wiele zmienić. A już na pewno nie sprzyjają twardnieniu asfaltu. Już po pierwszych metrach przekonujemy się, że nie będzie to jazda jak po maśle, ale raczej w maśle i to nieźle roztopionym. Czuć, że rolki po każdym odepchnięciu przebywają dystans nieporównywalnie krótszy niż na normalnym asfalcie. To trochę jakby cały czas jechać po cieniutkiej warstwie piasku. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że na takiej nawierzchni groty kijków trzymają fenomenalnie. Nowy asfalt czekał, zupełnie jakby został przygotowany specjalnie dla nas. | foto S. Siedziński Pomimo wydawałoby się łagodnego profilu tego odcinka na mapie cały czas dość ostro pniemy się w górę. Mnie dodatkowo dopinguje trzecia osa, która trafiła mnie pod kolanem. Nie wiem czy to dobrze wpływa na organizm, ale jedzie mi się całkiem dobrze. Pomijając drobne wypłaszczenia, prawdziwy zjazd, dość stromy zaczyna się jednak dopiero kawałek przed dojazdem do rzeki Mumlavy. Trzeba uważać żeby nie rozpędzić się zanadto, ale hamulce doskonale spełniają swoje zadanie. W ogóle jeśli chodzi o hamulce, to jednak podstawa w górskim terenie. Te w Skikach spisywały się znakomicie i to pomimo dodatkowego obciążenia na plecach. Bardzo dobrze radziły sobie nawet na długich zjazdach. Mocno nagrzewają się metalowe elementy stykające się bezpośrednio z oponą i to w zasadzie tyle. Przez cały wyjazd „udało” nam się lekko nadtopić jedną z opon najprawdopodobniej na jakimś dłuższym odcinku. Poza tym wszystko działało tip-top. Jeśli chodzi o hamowanie w terenie na luźniejszej nawierzchni to trzeba uważać na całkowite zablokowanie tylnych kół, bo rolki mają wtedy tendencję do uślizgiwania się bokiem. Jeśli kontrolujemy toczenie się tylnego kółka, to można zjeżdżać z naprawdę stromych górek. Nad potokiem Mumlava w punkcie zwanym Krakonosova Snidanie podejmujemy decyzję o dotarciu do schroniska Vosecka Bouda jako najbliższego sensownego noclegu. Trasa jest jednak maksymalnie wymagająca, polecam wszystkim, którzy chcą potrenować żelazną kondycję lub wypluć płuca. Pierwszy odcinek to stromy asfalt całkiem przyzwoitej jakości, który pnie się aż do rozdroża Pod Voseckou boudu. Stąd już tylko bardzo stromy szuter, w który niestety zostały wkomponowane przepusty wodne o szerokości w którą idealnie wpasowują się kółka rolek. Na górskich drogach trzeba być szczególnie uważnym na Skikach. | foto S. Siedziński Ich przejeżdżanie przy tym nachyleniu terenu i sypkiej nawierzchni to prawdziwy test dla równowagi, i wybicia z kijków. Po wyczerpujących zmaganiach docieramy jednak do schroniska, gdzie czeka nas długo wyczekiwany, mocno spóźniony obiad i spokojny pokoik ze świetnym widokiem na trasę którą tu zmierzaliśmy. Z tego ostatniego podjazdu jestem najbardziej zadowolony- więc może to jednak, tak nie do końca, nie mój dzień? Dzień czwarty czyli malowniczy i spokojny powrót na polską stronę. Rześki wiatr o poranku doskonale pobudza nas do drogi powrotnej. Na początek krótki zjazd tą samą stromą droga którą przebyliśmy do schroniska. Przy takim zagęszczeniu odwodnień w poprzek trasy, zjazd wcale nie jest dużo łatwiejszy od podjazdu. Po zjechaniu do asfaltu skręcamy w prawo na drogę zwaną na mapie Terex – Janouskova Cesta. Bardzo przyjemna trasa. Trochę zakrętów, trochę z górki, trochę pod górkę. Pogoda fenomenalna do takiej jazdy- pełnia słońca i letni wietrzyk. Tego dnia plecaki już zupełnie nie przeszkadzają i jedzie się dużo lżej. Pierwsza połowa trasy to całkiem ładny asfalt. Humorów nie psuje nam nawet pana złapana przez ojca. Szybka wymiana kółka i drobne korekty w jego ustawieniu i możemy mknąć dalej. Drugi kapeć w trakcie wycieczki. To właśnie dlatego nigdzie nie ruszam się bez zapasowego kółka Skike. Wymiana to tylko kilka minut opóźnienia. | foto S. Siedziński Po jakimś czasie asfalt niestety się pogarsza. Dla rolek terenowych nie jest to duża przeszkoda- po prostu toczymy się trochę wolniej, na nartorolkach tradycyjnych raczej słabo przejezdne. W dość dobrym tempie docieramy do skrzyżowania koło Alfredki. Tutaj jedziemy prosto – ma być niby łagodniej niż jeśli byśmy skręcili w prawo za niebieskim szlakiem. Tak super łagodnie to jednak nie jest i można nabrać solidnej prędkości. Dodatkowo zjazdu nie ułatwia asfalt starego typu, gdzie połowa nawierzchni to wystające kamyczki. Co jakiś czas trzeba zaliczyć odpoczynek i dać wytchnąć wytrzęsionym nogom. Droga prowadzi nas prosto do szosy nieco poniżej przejścia granicznego w Jakuszycach. Poboczem pod górę do Jakuszyc i około południa kończy się nasza przygoda Skikowa w Izerach. Podsumowując wyprawę można powiedzieć, że turystyczne podróżowanie na rolkach terenowych jak najbardziej ma rację bytu, nawet w terenach górzystych. Pokonane w 4 dni w bardzo rekreacyjnym tempie 85 km jest tego najlepszym przykładem. Podstawa to dobór dobrej lub w miarę dobrej nawierzchni oraz chęć zaliczania spacerów w razie konieczności. Jeśli chodzi o sprzęty to spisały się znakomicie i poza kilkudziesięcioma dodatkowymi rysami na spodzie ramy i dwoma dziurami w dętkach nic im nie dolega. Także nie pozostaje obecnie nic innego, tylko szlifować formę i planować kolejne wyprawy. Jaki ociec, taki syn! Wspólne zdjęcie na mecie wyprawy Skike. | foto S. Siedziński
Odpowiedzi olka593 odpowiedział(a) o 21:19 Z tego co wiem można nijako " rozkraczać nogi" , a potem je złączać, ale tego szybko nie zrobisz. Też mam problemy z hamowaniem. Wtedy wjeżdżam do rowu ;) blocked odpowiedział(a) o 21:19 Hahah akurat dziaiaj sie wywalilam na rolkach :( na stodku drogi... A co do pytania, to ja zawsze hamuje tak jak na nartach, rozkraczam nogi Jest wiele sposobów, poszukaj we wcześniejszych moich odpowiedziach, dawałem linki do filmików, w komentarzu do odp. też napisałem jak hamować. Zjazd slalomem też pomaga zwolnić, przy skręrach można trochę pod górę podjeżdżać, lub starać się przy nawrotach mocniej dociskać koła do asfaltu i wykorzystać tarcie na zewnątrz, łatwiej zewnętrzną nogą. Tylko nie za mocno ciśnij na bok bo zrobisz niekontrolowanego slajda. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Jak zjeżdżać na rolkach z górki? Najwygodniejszymi trasami do jazdy na rolkach są niewątpliwie płaskie tereny. To właśnie w takich warunkach możemy rozwijać naprawdę duże prędkości. Czasami jednak na drodze naszej jazdy pojawiają się wzniesienia. Aby móc jechać dalej, trzeba je w miarę sprawnie pokonać. Odpowiednia technika zjazdu z górki pozwoli nam dokonać tego z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. 06 cze 0
Pierwsze wycieczki w terenie już za Tobą i coś nie gra? Na asfalcie i twardym podłożu czujesz się już na rolkach terenowych Skike pewnie, ale w terenie gubisz rytm i co jakiś czas się potykasz? Nic w tym dziwnego, ponieważ jazda po korzeniach, kamieniach i grząskim piasku to zupełnie nowe wyzwanie. Swobodne przemieszczanie się na rolkach terenowych po lesie, polnych drogach czy wąskich ścieżkach wymaga nieco innych umiejętności niż poruszanie się po gładkich parkowych alejkach. Jedno mogę jednak zagwarantować – naprawdę warto na początku trochę się pomęczyć, żeby osiągnąć prawdziwą wolność na rolkach terenowych i jechać nie tam, gdzie można, ale tam gdzie nas oczy poniosą. Przygotowałem garść porad, które wydają mi się być kluczem do przyjemnej, płynnej i w miarę efektywnej jazdy w terenie. Nie są to ścisłe wytyczne odnośnie techniki, ale raczej wskazówki, które mają pomóc w śmielszym i pewniejszym przemierzaniu kolejnych bezdroży przez osoby, które na asfalcie radzą sobie już całkiem dobrze. Dlaczego nauka jazdy w terenie na rolkach typu Skike to ciągłe potknięcia? To pytanie, które często będziesz sobie zadawać podczas przemierzania bezdroży. A konkretnie za każdym razem kiedy rolkę przytrzyma korzeń, kamień czy grząski piach, a Ty niemal nie spotkasz się z ziemią. Odpowiedź wydaje się banalna – to wszystko kwestia zachowania równowagi. Tak naprawdę chodzi tylko o nią. O ile utrzymanie prawidłowej postawy na gładkim asfalcie, gdzie wszystkie ruchy są płynne, jest stosunkowo łatwe, o tyle na nierównych ścieżkach to już zupełnie inna bajka. Co w dużym stopniu wpływa na równowagę? Przede wszystkim odpowiednia postawa. To co pierwsze rzuca się w oczy u wszystkich osób, które mają problemy z jazdą w terenie, to wyprostowane kolana i postawa niemal „na baczność”. Tymczasem sytuacja na jadących rolkach cały czas się zmienia i aby zachować równowagę należy ją dynamicznie utrzymywać. Jeśli mocniej ugniesz nogi nie tylko będziesz bliżej ziemi w trakcie upadku, ale przede wszystkim możesz szybciej zareagować na pochylenie rolki czy jej nagłe stanięcie. Prawidłowa postawa to klucz do nauki jazdy na Skike w terenie. Lekko ugięte nogi pozwalają szybko zareagować na każdą przeszkodę. | foto A. Siedzińska To całkiem naturalne – po niestabilnym podłożu przejdziesz pieszo pewniej na ugiętych nogach, niż na całkiem wyprostowanych. Tak samo postępuj podczas nauki jazdy w terenie na Skike – im trudniejszy teren tym bardziej je ugnij. Sam czasami łapię się na tym, że jadę na zbyt wyprostowanych nogach. Najczęściej przypomina mi o tym nagła utrata stabilności, po której szybko wracam do pozycji na mocniej ugiętych nogach. Dobrym sposobem na sprawdzenie jaką postawę przyjmujemy podczas jazdy na rolkach terenowych jest poproszenie o sfilmowanie naszego przejazdu przez osobę towarzyszącą. Oglądając taki film możemy się mocno zdziwić, jak bardzo nasze wyobrażenia odbiegają od rzeczywistości. Ostatecznie jednak pozwoli to na znaczną poprawę techniki przemieszczania się po bezdrożach. Nauka odepchnięcia na Skike i innych rolkach terenowych na sypkim podłożu Ugięte nogi pomogą również w zniwelowaniu wszystkich niedoskonałości podłoża po którym się przemieszczamy. Jadąc leśną drogą cały czas będziemy przejeżdżać dziury i koleiny. Tylko lekko ugięte nogi gwarantują odpowiednie „wyłapywanie” takich nierówności. My będziemy przesuwać się płynnie do przodu, podczas gdy nasze nogi będą intensywnie pracować niczym amortyzatory w samochodzie. Również każde odepchnięcie w terenie różni się od tego znanego z asfaltu. Rolka może się bowiem łatwo poślizgnąć na piasku czy błocie. W czasie jazdy trzeba zachować szczególną ostrożność i być przygotowanym na nagły uślizg. Na nawierzchni szutrowej trzeba szczególnie uważać na uślizgi rolek w czasie odepchnięcia. | foto A. Siedzińska Często kiedy jadę po wilgotnych kamieniach czy mokrych liściach świadomie nie wykorzystuję całej siły nóg do odepchnięcia się rolką, aby ta nie odjechała niespodziewanie na bok. Wtedy po prostu jeszcze intensywniej pracuję kijami, aby utrzymać rozsądną prędkość. Na szczęście na terenowych ścieżkach i drogach kije trzymają znacznie lepiej niż na asfalcie i praktycznie nie ma mowy o ich przypadkowym uślizgu. Prowadzenie rolek Skike w terenie – kiedy nie wiesz co przed Tobą W czasie jazdy po asfalcie, kiedy przestajesz odpychać się na nogami na boki, rolki naturalnie układają się równolegle, jadąc idealnie obok siebie. W terenie takie ustawienie często nie zdaje egzaminu z prostego powodu. Przestajemy się odpychać na boki najczęściej na trudniejszych fragmentach drogi, które chcemy bezpiecznie przejechać lub przepchać tylko z pomocą kijów. W takim terenie, kiedy tylko jedna z rolek trafi na szyszkę, dziurę, czy zahaczy o wystający krzak, szybko tracimy równowagę. Dlatego warto nauczyć się jazdy z jedną rolką wysuniętą nieco do przodu (z telemarkiem). Tak naprawdę wystarczy przesunięcie o około pół rolki. Już taka drobna zmiana zapewni nam znacznie większą stabilność, zarówno do przodu, jak i do tyłu. Jedna noga wyprzedza nieco drugą. Takie prowadzenie rolek zapewnia niebywałą stabilność i pozwoli pewniej pokonać wszelkie nierówności, korzenie i kamienie w czasie nauki jazdy w terenie. | foto A. Siedzińska Dwie rolki przesunięte względem siebie tworzą dłuższą platformę, która oferuje stabilniejsze podparcie. W zasadzie taką postawę przyjmuję zawsze na zjazdach, a także wtedy kiedy pokonuję ścieżkę, na której przeczuwam kłopoty – korzenie, kamienie i ukryte dziury. To także idealne rozwiązanie kiedy wjedziemy na zacieniony fragment ścieżki i chwilowo nie widzimy dokładnie po jakim podłożu będziemy się za chwilę poruszać. Niespodziewana górka na ścieżce? Jeśli jedziesz w wykroku bez problemu ją pokonasz. | foto A. Siedzińska Większość osób posiada nogę dominującą, która instynktownie będzie się wysuwać na prowadzenie. Warto jednak poświęcić nieco czasu i potrenować jeżdżenie również drugą nogą do przodu. W terenie wygrywa zawsze ten, kto umie lepiej przystosować się do zmieniającej się cały czas ścieżki. Poza tym jazda z naprzemiennie wysuniętą do przodu prawą i lewą nogą przyda się w kolejnych manewrach, które opiszę w dalszej części artykułu. Tak to powinno wyglądać z Twojej perspektywy. Jedna rolka prowadzi, druga nieco z tyłu. Ważne, aby nauczyć się jazdy zarówno z prawą, jak i lewą nogą na prowadzeniu. | foto S. Siedziński Odpowiednie obciążenie rolek terenowych na trudnym podłożu Kiedy jeździmy po asfalcie zazwyczaj równomiernie dociskamy rolkę do podłoża opierając się na całej stopie. Podczas jazdy po szutrach, kiedy odpychamy się krokiem dowolnym (na boki) również staramy się w miarę równomiernie obciążać całą długość stopy, aby zminimalizować uślizg kółek na piasku i kamieniach. Zabawa z odpowiednim dociążaniem rolek zaczyna się w momencie, kiedy musimy szybko przejechać lub przepchać się na kijach przez większe kamienie, korzenie czy grząski piasek na dwóch rolkach. Wtedy najlepiej jest maksymalnie przenieść ciężar ciała na tył rolek, aby przednie koła mogły się łatwiej przetoczyć po przeszkodzie. Konieczne jest więc przeniesienie ciężaru ciała w na piętę. Jeśli taki rozkład nacisku połączymy dodatkowo z telemarkiem (jedna noga nieco z przodu) to gwarantuję, że przejedziemy przez większość przeszkód, a nauka jazdy na Skike w terenie stanie się po prostu przyjemniejsza. Odpowiednie dociążenie rolek to ogromna różnica na miękkim podłożu, kiedy nie zakopiemy się od razu w piachu, ale płynnie przez niego przejedziemy. Nie oczekujmy jednak cudów - jeśli wyjedziemy na plażę, czy będziemy chcieli przejechać korzeń, który jest prawie tak duży jak nasze kółka, to najprawdopodobniej i tak staniemy. Garby, korzenie, pnie – nauka pokonywania na rolkach terenowych typu Skike Wspomniany powyżej sposób z jazdą „w telemarku” ma jeszcze jedną niezaprzeczalną zaletę. Pozwoli nam pokonać przeszkody, których w zwyczajny sposób nie da się przejechać. W momencie kiedy przednią rolką najedziemy na przeszkodę wystarczy szybko wyprzedzić ją drugą nogą i kontynuować na niej jazdę. Wygląda to trochę tak, jak byśmy wykonali krok i jechali dalej z drugą nogą na prowadzeniu. Kiedy prowadząca rolka zatrzyma się na przeszkodzie, druga powinna płynnie przejąć prowadzenie. To tylko jeden krok do płynnego pokonania wysokiego garba na asfalcie czy korzenia na ścieżce. | foto A. Siedzińska To bardzo skuteczne rozwiązanie przy umiarkowanych prędkościach, kiedy spodziewamy się nagłego zatrzymanie jednej rolki na przeszkodzie. Sposób ten można z powodzeniem wykorzystać do pokonywania krawężników, kłód i innych przeszkód. Najłatwiej taki krok jest wykonać na rolkach z ruchomą piętą, kiedy możemy ją oderwać od rolki. W rolkach terenowych w których pięta jest na stałe trzymana przy rolce jest to nieco trudniejsze, ale również możliwe do wykonania. Rolki z ruchomą piętą pozwalają na jeszcze łatwiejsze pokonywanie wysokich przeszkód. | foto A. Siedzińska A co zrobić przy większych prędkościach, kiedy nie chcemy się zatrzymywać się na przeszkodzie? Wtedy musimy odpowiednio rozłożyć nacisk na rolki. Obciążamy mocniej tylną rolkę, a przednią prowadzimy tylko lekko po ziemi w zasadzie niemal „przenosząc” ją nad przeszkodą. Kiedy tylko znajdzie się za nią przenosimy płynnie ciężar ciała przednią rolkę, aby tylna mogła równie bezproblemowo przetoczyć się nad przeszkodą lub po niej prześliznąć. Wymaga to bardzo dobrego wyczucia rolek i prędkości, jednak pozwala na bardzo szybkie pokonywanie przeszkód. Czy warto nauczyć się skakania na rolkach terenowych Skike? Czasami zdarza się, że na ścieżce natkniemy się na niespodziewaną wyrwę w asfalcie, odwodnienie w poprzek drogi, czy po prostu zwalone drzewko. Jeśli wiemy, że w żaden inny sposób go nie pokonamy, często jedynym wyjściem może się okazać skok. Warto przećwiczyć ten element wcześniej, aby każdy skok wykonany w terenie był możliwie bezpieczny. Jeśli decydujesz się skakać, to musisz mieć pewność, że bezpiecznie wylądujesz. Jako, że niezbyt lubię odrywać się od podłoża, nie podam gotowego przepisu na oddanie idealnego skoku. Czasami wybijam się z dwóch nóg, czasami z jednej. Często wspomagam się kijami, wbijając je nieco przed rolkami i dodatkowo odpychając się podczas wyskoku. Trzeba jednak przy tym szczególnie uważać, aby kije wbijać możliwie po bokach, żeby nie nadziać się na nie przypadkiem w razie nieudanego skoku. Podczas nauki jazdy na rolkach terenowych Skike warto potrenować również skoki. To czasami jedyny sposób na pokonanie niespodziewanej przeszkody na ścieżce. | foto A. Siedzińska Nie odkryłem jeszcze jednego niezawodnego sposobu wykonania udanego skoku, dlatego nie będę przekonywał do żadnego z nich. Najlepiej poeksperymentować we własnym zakresie. Z pewnością warto jednak przetestować przy lądowaniu wykrok na jedną z nóg. Ta sprawdzona postawa terenowa zapewni nam bardzo dobrą równowagę. Jak mniej męczyć się podczas jazdy w terenie na rolkach terenowych? Kiedy nauka jazdy na Skike w terenie jest już dość zaawansowana, czas podkręcić nieco tempo naszych przejazdów. Jak tego dokonać bez potrzeby poprawy kondycji? To proste - wykorzystaj każdą, nawet najmniejszą pochyłość terenu żeby nabrać dodatkowego rozpędu. Każda dziura czy koleina na polnej drodze daje możliwość krótkiego „zjazdu z górki”. Po prostu należy celować ze stawianiem rolki zawsze na szczycie i zjeżdżać taki kawałek, na jaki pozwala nam zagłębienie. Doskonałym terenem do ćwiczeń są dobrze ubite drogi z dużymi dziurami wyjeżdżonymi przez samochody. Wystarczy po kolei wjeżdżać w kolejne z nich, za każdym razem zmieniają nogę. Wyczucie odpowiedniego rytmu zabierze z pewnością trochę czasu, ale pozwoli niemal bez wysiłku nabrać dodatkowej prędkości. W czasie jazdy w terenie warto wykorzystywać każde zagłębienie w terenie, żeby dodatkowo przyspieszyć. | foto A. Siedzińska Wykorzystywanie wzniesień doskonale sprawdza się też na leśnych i polnych drogach, gdzie dwa ślady wyjeżdżone przez samochody są nieco niżej, a pośrodku biegnie podwyższony pas trawy lub ubitego piasku. Wystarczy jechać nad nim i tak prowadzić rolki, aby zjeżdżały z niego z prawej i lewej strony. W ten sposób zawsze mamy z górki, a rolki niemal same będą jechały. Jedynym ograniczeniem pozostaje przyczepność opon i to, aby podłoże nie było zbyt miękkie. Rolki terenowe na kołach 150 mm i 200 mmm – jaki wpływ na naukę jazdy w terenie na Skike ma wielkość koła w rolkach? Obecnie na rynku dostępne są dwa standardy wielkości kół do rolek terenowych. Nie ma co ukrywać, że jest między nimi ogromna różnica. Kiedyś wszyscy jeździli na kołach 150 mm, ponieważ inny sprzęt był ciężko dostępny. Wtedy wjazd na leśne i polne drogi był bardzo utrudniony. Oczywiście nie był niemożliwy, jednak wymagał znacznie lepszej techniki, a także bardzo dobrej kondycji. Małe kółka łatwiej zapadają się w piasku i dają znacznie większy opór toczenia. Na rolkach terenowych Skike z kołami 150 mm również można z powodzeniem jeździć w terenie. Jest to trochę bardziej wymagające kondycyjnie, ale jak najbardziej możliwe. | foto A. Siedzińska Wszystkim osobom, które zamierzają dużo jeździć w trudnym terenie polecam od razu zaczęcie nauki na dużych kołach 200 mm. Nauka jazdy w terenie na rolkach Skike V9 Fire 200 mm czy SRB XRS to możliwość szybszego opanowania trudnych ścieżek. Jeśli posiadasz już rolki na kołach 150 mm nie zrażaj się. Większość osób, która jeździ dziś na Skike, właśnie od takich kół zaczynała swoją przygodę z tą aktywnością i dawała radę w terenie. Po prostu pomyśl o tym, że jak opanujesz jazdę na małych kołach w terenie, to na 200 mm będzie już tylko znacznie łatwiej i szybciej. Ćwiczenia równowagi to bardziej efektywna nauka jazdy na Skike W powyższym artykule skupiłem się głównie na elementach, które można poprawić w czasie jazdy na rolkach terenowych. Oczywiście są całe zestawy ćwiczeń, które pozwolą poprawić naszą koordynację oraz równowagę, co na pewno przełoży się na lepszą efektywność nauki jazdy na Skike i innych rolkach terenowych w terenie. To jednak rozległy temat na zupełnie osobny artykuł. Jeśli nie masz czasu na dodatkowe ćwiczenia, ponieważ ledwo starcza Ci go na wieczorne wypady na Skike, to staraj się trenować różne elementy w czasie wycieczek. Zróżnicowana trasa o zmiennym podłożu i z przeszkodami po drodze pozwoli trenować równowagę i inne elementy jazdy w czasie każdego wyjazdu. Teraz czas na nauką jazdy na Skike w praktyce! Leśne ścieżki i polne drogi to doskonały teren do jazdy na wszystkich rolkach terenowych. | foto A. Siedzińska Jeśli nadal czujesz niedosyt i przedkładasz lekcje na żywo nad tekst i zdjęcia, zapraszam do kontaktu i spotkania na Górnym Śląsku, gdzie z chęcią pomogę w nauce jazdy w terenie na Skike. Dysponujemy całkiem sporą ilością prawdziwie terenowych tras na rolki terenowe w okolicach Chorzowa czy Katowic, na których można doskonalić umiejętności jazdy w terenie.
jazda na rolkach z górki